Na wstępie napiszę, że dzień drugi mojego 30-dniowego planu zaliczony :) Troszkę mam zakwasiki w ramionach, ale byłam dziś w Biedronce i zrobiłam trochę zapasów do lodówki, trochę się nadźwigałam do tramwaju i z tramwaju do mieszkania... Ale jeść się chce :D W czasie ćwiczeń zaczynam też czuć, że mam łydki... Mam już 2 towarzyszki niedoli w ćwiczeniach (trzymam kciuki!), więc pozdrawiam serdecznie: did oraz S.Laura.Victor.Make.Up i zapraszam do dołączania do naszej małej grupy wsparcia :) Być może zrobię akcję na wzór włosowych historii dotyczącą naszych wiosennych "porządków"? :)
Pierwszy post z filmikiem na początek jest TUTAJ, myślę że z czasem rozwinę temat, jak się bardziej wkręcę :) Oby!
Co do Biedronki - wczoraj żaliłam się Wam, że nie było w tej, do której chodzę, tych glinkowych maseczek z gazetki. Dziś poszłam po spożywcze zakupy, a tu... Cały karton maseczek :D Wzięłam 2, oczywiście swoim zwyczajem miałam ochotę kupić więcej na zapas, ale na początek wolałam nie szaleć. 4zł to ani dużo, ani mało, ale na zapasy w ciemno było mi szkoda :P Teraz jednak wiem, że śmiało mogłam wziąć więcej, bo bardzo mi się spodobały (a raczej spodobała, bo testowałam dzisiaj na razie jedną z nich).
Kupiłam dwie maski: na trądzik oraz odżywczo-oczyszczającą, tę drugą wybrałam na dzisiejszy wieczór. Miałam ochotę dzisiaj zrobić sobie peeling enzymatyczny, więc uznałam, że skóra lepiej przyjmie odżywczą wersję glinki, która i tak jest dość agresywna. Kto stosował, ten wie, skorupka-paraliż twarzy i jej zmywanie nie należą do atutów glinek, ale... Chcemy być piękne, to się trochę pomęczmy :)
Moje wrażenia:
Wyrzuciłam tę część opakowania, na której znajdowały się obietnice producenta, mój błąd, bo nie mogę ich teraz skonfrontować z rzeczywistością :P Skupię się więc na działaniu z nazwy, czyli odżywczo-oczyszczającym oraz na składzie, myślę że nie wyjdzie to wcale gorzej :)
O, dopiero na zdjęciu zauważyłam, że z przodu opakowania mamy 3 główne funkcje naszej maseczki :D
- poprawia kondycję skóry
- odświeża
- rozświetla
Co z tego dostajemy, zobaczymy.
Podzielone na pół, łatwo można obie części od siebie oddzielić, bardzo mi się podoba. Otwieranie również nie sprawia większych problemów, bo folia posiada ułatwiające nacięcia. Otrzymujemy więc 2x10ml maseczki, co spokojnie wystarcza na 2 użycia. Mnie udało się pokryć twarz dość grubą warstwą, więc ilość mnie zadowoliła.
Zawartość:
Po otwarciu naszym oczom ukazuje się najzwyklejsza glinka, najbardziej chyba zbliżona do zielonej, ale dawno jej nie miałam, więc ręki sobie uciąć nie dam. Zresztą każdy na zdjęciu widzi :)
Konsystencja:
Co mnie zaskoczyło, to konsystencja, bo glinka zawsze kojarzy mi się z dość topornym rozprowadzaniem i paćkaniem wszystkiego dookoła. Co do paćkania, to da się to opanować, ale wiadomo, dla chcącego nic trudnego, jeden zły ruch wystarczy :P Ale rozprowadzanie na twarzy - bajka. Nabieramy większą ilość na palec (pędzlem to już pewnie w ogóle łatwizna, ale jakoś nie mogę sobie sprawić, chyba z lenistwa?) i wtedy idzie jak masełko :) Konsystencja gęstego balsamu, maska jest gęsta na tyle, że nie spływa, ale i na tyle rzadka, że ma dość dobry poślizg.
Zapach:
Lekko miętowy, ale taki przyjemny, nie męczący. Nie przepadam szczególnie za miętowymi zapachami (nie licząc pasty do zębów i gum do żucia), więc trochę się obawiałam, ale zapach nie dominuje, mój nos szybko się przyzwyczaił :)
Stosowanie:
Nie wiem czy trzymałam maseczkę tyle, ile zalecano, czyli 20 minut, bo jestem przyzwyczajona, że zmywam twarz po prostu parę minut po zaschnięciu maski. Skóra robi się wtedy zbyt napięta i nie chcę się męczyć. Trwało to pewnie ok. 15 minut, więc wystarczająco według mnie. Zmywanie... No ja nie cierpię zmywać glinek i tu lepiej nie było, parę minut nad umywalką zeszło, ale idzie przeżyć :)
Mam wrażenie, że maska na zdjęciu chyba zbyt zielono wyszła, teraz to już nie wiem? Ale faktycznie, na twarzy nie jest taka szara, jak na palcu - jest naprawdę zielona, a po zaschnięciu robi się śliczna jaśniutka zieleń, odrobinę widać na żuchwie :)
Działanie:
No właśnie, najważniejsze :) Bardzo podoba mi się skład, jak na maseczkę z supermarketu jest naprawdę bardzo dobry. Ostatni składnik (w najmniejszym stężeniu) jak można się domyślić, to konserwant, ale niemożliwe jest dostanie w sklepach, nawet tych naturalnych, kosmetyków niczym nie konserwowanych, zwykłe względy bezpieczeństwa stosowania (pomijam ładowanie chemii od góry do dołu składu):
Podstawowa: |
Dehydroacetic Acid
|
Inne nazwy: | Dehydracetsäure |
Kategoria: | konserwanty |
Opis: |
Pochodzenia różnego. Środek konserwujący mający za
zadanie chronić przed zepsuciem przez mikroorganizmy i utrzymać
jakościowo dany produkt w jak najlepszym stanie. Najwyższe stężenie
jakie wolno zastosować to 0,6%. Nie może być stosowany do produktów w
puszkach aerozolowych.
Przypadki alergii są bardzo rzadkie. |
wizaż.pl -> słownik składników kosmetycznych
Poza tym w składzie mamy:
Kaolin Clay - czyli glinkę białą/porcelanową - Popularny wypełniacz kosmetyczny pochodzenia mineralnego. Jest jedną
z najdelikatniejszych glinek, zawiera wiele mikroelementów (głównie
krzem, glin, żelazo, magnez, cynk i wapń) oraz sole mineralne. Dzięki
zawartości glinu ściąga pory i absorbuje nadmiar sebum, co sprawia, że z
powodzeniem może być używana także dla wrażliwej cery tłustej i
mieszanej. Stosowana regularnie jako maska oczyszcza i wygładza, łagodzi
podrażnienia oraz poprawia koloryt skóry.
Arnica Montana Extract - Arnika górska jest rośliną bogatą w kwasy tłuszczowe, aminy i fitosterole. Jej ekstrakty dobrze wchłaniają się przez naskórek, docierając do naczynek włosowatych, które wzmacniają i obkurczają. Wspomagają krążenie krwi, zmniejszają obrzęki i zaczerwienienia, łagodzą podrażnienia, uszkodzenia i stany zapalne skóry.
Arnica Montana Extract - Arnika górska jest rośliną bogatą w kwasy tłuszczowe, aminy i fitosterole. Jej ekstrakty dobrze wchłaniają się przez naskórek, docierając do naczynek włosowatych, które wzmacniają i obkurczają. Wspomagają krążenie krwi, zmniejszają obrzęki i zaczerwienienia, łagodzą podrażnienia, uszkodzenia i stany zapalne skóry.
Chamomilla Recutia Extract - Ekstrakt rumiankowy zawiera: alfa-bisabolol, olejki eteryczne, chamazulen i substancje gorzkie. Stosowany przy delikatnej, wrażliwej, suchej, dojrzałej, zanieczyszczonej, trądzikowej skórze. Hamuje zapalenia, leczy, uspokaja skórę, łagodzi podrażnienia. Uwaga! Przy stosowaniu rumianku mogą wystąpić u niektórych osób reakcje alergiczne! (Dotyczy to zapewne stosowania różnego rodzaju okładów i hydrolatów, o dużym stężeniu, bezpośrednio na skórę).
Hydrolyzed Silk - Hydrolizowane białka jedwabiu - Stosowany w produktach do pielęgnacji skóry surowiec uelastycznia, wygładza i doskonale nawilża tworząc na skórze film hamujący transepidermalną utratę wody. Daje efekt lekkiego liftingu. Zhydrolizowane białko jedwabiu sprawia, że skóra staje się przyjemna w dotyku i jedwabiście gładka. Aminokwasy o mniejszej masie cząsteczkowej wchodzące w skład fibroiny, wnikają do wnętrza włosów lub do wnętrza naskórka skóry, zwiększając efekt głębokiego nawilżenia. Polipeptydy o długim łańcuchu i wysokiej masie cząsteczkowej wchodzące w skład fibroiny, posiadają silne właściwości błonotwórcze, dzięki czemu są szczególnie polecane do pielęgnacyjnego skóry i włosów nadmiernie przesuszonych.
Mentha Piperita - Mięta pieprzowa - zbyt wiele o jej działaniu w kosmetyce oprócz mentolu nie znalazłam, zresztą znajduje się na końcu listy, więc potraktujmy ją raczej jako substancję zapachową :)
Poprawienie kondycji skóry - ciężko to stwierdzić po maseczce, tym bardziej po jednym zastosowaniu. Po zmyciu skóra była ściągnięta, ale nie wysuszona, w dotyku dosyć miękka. Odczuwałam jednak potrzebę użycia jakiegoś nawilżacza, ze względu na to odczucie ściągnięcia. Jest to działanie glinki, jednak ogólnie skóry nie wysuszyła, więc +/-.
Odświeżenie - zdecydowanie wielki +. Po zmyciu naprawdę odczułam świeżość, buźka czyściutka i wdzięczna :)
Rozświetlenie - też zauważyłam, pewnie ze względu na dobre oczyszczeniu (punkt 2.). Twarz jaśniejsza, bardziej promienna. Tutaj też duży +.
Funkcję oczyszczającą maseczka spełniła celująco, co do odżywienia... Cóż, po glince nigdy nie miałam innego wrażenia jak ściągnięcie i tym razem też tak było. Skóra miękka, ale ulgę sprawia dopiero dodatkowe nawilżenie.
Moja ocena: 4/5. No, z plusem :) Dobry skład, maseczka na 2 użycia, opłaca się i polecam osobom z cerą mieszaną/tłustą. Przy suchej jednak bałabym się wysuszenia przez glinkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Na ewentualne pytania odpowiadam w poście, w którym je zadano :) Dziękuję za każdy komentarz, lubię je czytać i widzieć Wasze zainteresowanie.
Poza tym...
"Za każdym nickiem kryje się imię, za imieniem kryje się człowiek, a za każdym człowiekiem - uczucia. Szanujmy się nawzajem w sieci"