Już dawno przymierzałam się do recenzji tego żelu, ponieważ zostało mi go już niewiele i używam tych resztek, jak jeżdżę na weekendy do rodziców. W ten sposób zazwyczaj kończą kosmetyki, które może nie są najgorsze, ale na co dzień nie chcę ich używać, bo albo mi się znudziły, albo nie do końca mi odpowiadają. Ten żel prawie wcale mi nie odpowiada, ale jest odrobinę lepszy niż zwykłe mydło, więc postanowiłam go ostatecznie zużyć.
Od producenta:
Właściwości:
- nie zawiera SLES (Sodium Laureth Sulfate), więc nie narusza naturalnej bariery ochronnej skóry i nie wysusza jej,
- naturalna betaina nawilża skórę i poprawia jej elastyczność,
- organiczna woda z bławatka, z certyfikowanych upraw ekologicznych, tonizuje skórę i łagodzi podrażnienia.
Wybaczcie za przerwę w pisaniu, ale ostatnio nie miałam jakoś weny, ochoty na pisanie... Troszkę się działo u mnie na uczelni, ale na szczęście ze wszystkim jestem do przodu, czekam już tylko na wyniki z ostatniego przedmiotu i jak na razie na horyzoncie już tylko sesja :) Albo i aż :P
Tak przeglądam sobie fotki na dysku i sporo rzeczy jeszcze nie wstawiłam na bloga, kurczę. Postaram się to nadrobić i trochę zapełnić ostatnią pustkę. Jednym z powodów jest to, że nie lubię pisać "na odwal", tak aby po prostu było i tyle. Sporo czasu poświęcam każdej notce, poprawiam, ustawiam, jeszcze po opublikowaniu parę razy nanoszę poprawki, bo coś mi się nie spodoba. Dlatego piszę rzadziej, ale mam nadzieję, że efektem jest lepsza treść :)
Zaraz postaram się skrobnąć coś ciekawego.
PS. Niestety "trochę" straciłam motywację do ćwiczeń ostatnio, możliwe, że niektórzy to zauważyli (brak wpisów ćwiczeniowych), ale postaram się to zmienić i znowu wziąć się za siebie, obiecuję. Szkoda byłoby mi stracić efekty, bo faktycznie są!
Dzisiaj opiszę Wam moje wrażenia na temat BB kremu od Garniera. Po pierwsze, czytałam sporo opinii na temat samego użycia przez firmę określenia BB (Blemish Balm), które uważane jest za nadużycie w przypadku tego konkretnego kremu. Nie wypowiem się za bardzo na ten temat, bo nie mam porównania do oryginalnych azjatyckich mazideł, dla mnie jest to po prostu krem tonujący.
Wahałam się nad zakupem w sumie od kiedy tylko się pojawił, czytałam recenzje, mijałam promocję w Rossmannie... Nawet kilka razy sprawdzałam tester w sklepie, ale wychodziłam bez kremu. Jednak kilka dni temu, gdy weszłam do R i zobaczyłam prawie PUSTE półki z odcieniem Light (pasującym do mnie) na stoisku, oczywiście musiałam wziąć przedostatni kartonik i spróbować na własnej skórze. Nawet raz cofnęłam się i już miałam odstawiać krem z powrotem, ale jakaś kobieta stała przy półce i wyraźnie czaiła się na BB, więc cóż... Tak oto po stoczonych z własną psychiką bojach, rozstałam się z 15 złotymi i uległam Garnierowi (fuj!). A tak poważnie, to największym fuj jak dla mnie jest tutaj skład, a ja ostatnio mam na tym punkcie bzika. Pomyślałam sobie jednak, że oryginalne BB wcale nie są mniej chemiczne, a dziewczyny wychwalają je pod niebiosa, więc czemu miałabym nie spróbować, tym bardziej, że ceną Garnier w tym przypadku wygrywa i to z przytupem.
Żeby wieść rozeszła się wśród nas szybciej, również wstawię tę informację (wyczytane na blogu Lakierowy Zawrót Głowy).
Mianowicie, na stronie kosmetykomania.pl podobno dostaniemy wszystkie limitki ze Sleeka, jak również wiele innych, ciekawych kosmetyków, nie tylko kolorowych :) Ja od dawna zastanawiam się nad paletką Oh So Special, bo to są "moje" kolory... Śliczne brązy, beże, ach! Na razie chyba jednak się nie skuszę, bo nie są mi te cienie aż tak bardzo potrzebne.
A Wy próbowaliście już Sleeka? Które paletki są Waszymi ulubionymi?
Tak jak obiecałam, rozpoczynam tworzenie encyklopedii składników chemicznych, używanych w kosmetykach. Od dzisiaj w zakładkach powstaje nowa - ABC składników. Tam znajdziecie poukładane alfabetycznie składniki, z czasem mam nadzieję znajdzie się tam większość tych najpowszechniejszych, a może i te rzadsze? Trzymajcie kciuki i oczywiście zaglądajcie! Niedługo pierwsze aktualizacje.
Na pożegnanie zimy kominek :)
Dobrze, że już wiosna... Aż chce się żyć! Jak tam pogoda u Was?
Dzisiaj krótko, bo jakoś boli mnie głowa... Wiosenne przesilenie czy co? :(
Na poprawę humoru razem z koleżanką wstąpiłyśmy do Rossmanna i oczywiście nie wyszłam z pustymi rękami. Skuszona recenzjami i promocją (14,99zł?), kupiłam sobie i ja nowość z Garniera. Jak czytałam, z BB kremami nie ma zbyt wiele wspólnego, poza tym skład mnie odrzucał i długo się broniłam, jednak porównując skład tego kremu do długaśnych i chemicznych składów tych azjatyckich "cudów", pomyślałam sobie - a co mi tam! Wzięłam go w końcu, oczywiście wzięłam. Jutro będą testy z rana, dzisiaj szkoda mi zmywać makijaż, jestem zbyt leniwa. Opinii na temat tego kremu jest masa (dodatkowo mogę stwierdzić BOOM na ten krem po prawie wykupionym odcieniu Light, a Rossmann na Jerozolimskich w W-wie do najmniejszych nie należy). Są one różne - od wychwalania po równanie z glebą, to tym bardziej wzmogło moją ciekawość. No i promocja ostatecznie mnie skusiła, 15zł to jeszcze nie majątek za tego typu krem.
Kolejne kremy to Alterra, w której się powoli zakochuję. Przyjazne
składy, a zakupione przeze mnie kremy (nie wiem jak jest z resztą
produktów) są wegańskie. Dla mnie nie ma to większego znaczenia, jednak
dla wielu osób jest to czynnik decydujący przy wyborze kosmetyków. A tu
mamy prawdziwe eko za niewielkie pieniądze.
Pierwszy to krem nawilżający, bezzapachowy. Lekki zapaszek chyba jednak ma, ale nie jestem pewna czy nie jest to pozostałość na dłoni po innych kosmetykach, dowiem się wieczorem przy używaniu :) Albo po prostu zapach niektórych składników, nawet bym się cieszyła, bo lubię pachnące kosmetyki. Szukam jednak dobrego nawilżacza i jestem ciekawa czy ten krem wreszcie mnie zadowoli.
Już ostatni to kremik pod oczy, przeciwzmarszczkowy. Zmarszczek u mnie to na razie zbyt wielkich nie ma, chociaż często mrużę oczy (błąd - nie chcę chodzić na co dzień w okularach!). Dlatego delikatna profilaktyka mi nie zaszkodzi. Niedawno kupiłam specyfik pod oczy z Flos-Lek, wstawiałam nawet gdzieś tam niżej fotki opakowania, ale niestety... Mam wrażenie, że mnie uczula, bo zamiast uczucia chłodzenia, które znalazłam w internecie, mnie ten żel jakąś minutę po nałożeniu zaczyna niestety palić. Skóra mnie piecze, chociaż nie jest czerwona i czuję nieprzyjemne ciepło - no właśnie palenie. Nie jest to moim zdaniem normalne i boję się o moje oczy, niestety. Dlatego dzisiaj będzie odmiana i wypróbuję Alterrę.
A jak Wasze opinie? Szczególnie o kremie Garniera, próbowałyście?
Mój TŻ kupił mi na początku marca perfumy od Avon Far Away Exotic. Jest to nowość w następnym katalogu (5), na razie dostępna tylko dla konsultantek :) Nie potrafię zbyt dobrze opisywać zapachów, ale spróbuję trochę go Wam przybliżyć...
Po spryskaniu nadgarstka w pierwszej kolejności czuję mango, odrobinę mandarynki, ogólnie swieże owocowe nutki mocno splecione z zapachem świeżych kwiatów - głównie róży. Po chwili rozwija się kokos i na myśl przychodzą mi bezludne wyspy, słońce i gorący piasek... Dość mocno przebija się również drzewo sandałowe, dając taki lekko drzewny aromat. Całość jest otulająca, bardzo ciepła i zmysłowa. Kompozycja słodka i rześka jednocześnie, najlepsze określenie jak dla mnie to właśnie tropikalny drink z palemką. Polecam! W katalogu 5 (jeśli się nie mylę, to od 22.03) zapach będzie do kupienia za 45,90zł.
Za chwilę 1/3 mojego planu będzie za mną, a ja staram się go w miarę możliwości urozmaicać, choćby przez "sprzęt" czy strój, w którym ćwiczę. Dodaję muzykę lub nie, ćwiczę przed lustrem... Wszystko po to, by utrzymać motywację, jak na razie jest z nią nieźle :) Dla osób, które mają już kondycję w miarę i chcą czegoś więcej, mam Level 2 tego planu ćwiczeń, który będę robić, gdy zakończę Level 1. Ogólnie poziomy są 3, ale nie wybiegam zbytnio myślami w przyszłość, bo takie moje planowanie zwykle kończy się porzuceniem cudownego planu, a tego bym nie chciała :D Dlatego skupiam się na dniu dzisiejszym, aby dobić do tej magicznej liczby 30/30 i wyrobić sobie rutynę. Pytacie czy coś mi dały ćwiczenia do tej pory. Nie powiem, ile schudłam, ile cm mi ubyło, bo nie wiem i nie jestem pewna czy w ogóle to nastąpiło, bo nie mam wagi i miarki, wybaczcie! Z mojej wagi jestem ogólnie zadowolona, z ciała również, chcę tylko wzmocnienia i pozbycia się "miętkości" tu i tam... I sześciopaka! :D Mogę jednak śmiało powiedzieć, że to prawdziwy kopniak dla kondycji, boost dla ciała i bardzo się cieszę, że to zaczęłam. Nie stosuję też dodatkowej diety-cud, więc nie mogę się wypowiedzieć o skuteczności w odchudzaniu. Myślę jednak, że jest to dobry program na intensywne spalanie kalorii, a przy regularności na wyrobienie ciałka :)
Wiem, że parę osób przekonałam do ćwiczeń razem ze mną, więc napiszę tym, którzy zaczęli lub jeszcze się wahają, co Wam się przyda do wykonania 30-dniowego planu 30 Day Shred (wersja dla kobiet oczywiście!):
Z wyposażenia obowiązkowego to HANTLE.
Duża część ćwiczeń wymaga ciężarków, więc ich zakupu nie da się uniknąć. Najlżejsza (i najtańsza) wersja to 0,5kg i ja takie w tym momencie posiadam. Nie potrzebuję cięższych, może na poziom 2 zmienię na 1kg, ale nie jestem zbyt przekonana do tego pomysłu. Nie lubię zbytniego obciążania, przy niektórych ćwiczeniach (np. łączonych na nogi i ramiona) naprawdę czuję pracę mięśni i jak do tej pory nie miałam większych zakwasów z 0,5kg, więc śmiało polecam i nie radzę przeceniać swoich możliwości. Od dawna wiadomo, że nie chodzi o jednorazowe danie sobie w kość, a regularne przyzwyczajanie ciała do wysiłku. Poza tym łatwo o kontuzje przy zbyt dużym obciążeniu, no i zniechęcenie. Jak długo będziesz ćwiczyć, budząc się codziennie z ciałem tak obolałym, że każdy ruch wydaje się jakąś karą za grzechy? Owszem, za grzech niecierpliwości :)
Na marginesie, polecam hantelki gumowe, antypoślizgowe, żeby nie wyślizgnęły nam się czasem z rąk podczas ćwiczeń, a wiadomo, różne wypadki się zdarzają.
Obowiązkowa jest też WODA + ŚWIEŻE POWIETRZE
Jak i kiedy należy pić podczas letnich treningów? Podczas treningu
należy co 15-30 minut wypijać ok. 100-200 ml napoju, po wysiłku ubytek
wody należy uzupełnić 400 ml wody, później może to być napój gazowany
przeznaczony dla sportowców. Absolutnie nie może to być piwo, które
powoduje odwodnienie i napoje typu Cola, silnie zakwaszające organizm i
również powodujące odwodnienie.
Jak mądrze uzupełniać straty wody? Bezpośrednio po wysiłku należy pić
małymi łykami, nawet jeżeli nie odczuwamy pragnienia. Płyny powinny
być raczej chłodne, gdyż szybciej się wchłaniają z przewodu pokarmowego.
Przyjmuje się, że ilość spożytych płynów powinna wynosić 1 ml na 1
kalorię zapotrzebowania energetycznego. Np. bieg maratoński
pochłaniający 3000 kcal wymaga 3 litrów płynów. Niedobór płynów należy
wyrównać najpóźniej do 24 godzin.
Świeżego powietrza nie trzeba chyba zbytnio tłumaczyć - intensywne ćwiczenia w tzw. zaduchu nie będą po pierwsze zbyt efektywne, bo zacznie nam brakować niezbędnego mięśniom tlenu szybciej, niż przy ćwiczeniach w terenie czy chociaż przy otwartym oknie. Wiemy, że pocenie przyspiesza spalanie kalorii, ale zbytnie przegrzanie organizmu może być niebezpieczne, poza tym zbyt szybka utrata płynów również jest wrogiem zdrowia, a więc i właściwego treningu. Ćwiczysz w domu - otwórz okno, a jeśli masz możliwość, wyjdź chociaż na podwórko. Oczywiście nie można przesadzać w żadną stronę, uważaj też, aby nie wyziębić organizmu. Bardzo łatwo się przeziębić, wychładzając rozgrzane ciało.
MOTYWACJA I POZYTYWNE NASTAWIENIE
To chyba nawet ważniejsze od hantelków, bo je można akurat zastąpić (o czym nie napisałam, wybaczcie!) choćby butelkami z wodą czy woreczkami z piaskiem, czymkolwiek co będzie w miarę pewnie leżało w dłoni, chociaż ja polecam jednak klasyczne ciężarki, są wygodniejsze. Motywacji jednak niczym nie zastąpimy, dlatego jest bezcenna i niezbędna. Warto ustalić sobie cel, ewentualnie cele dodatkowe/pośrednie i jeśli nie motywuje nas nawet poprawa kondycji/wyglądu, to dodatkowe nagrody za osiągnięcie tych celów. Ja czasem tak lubię poczuć się doceniona (przez siebie :P), więc poprawiam sobie humor jakimś drobnym zakupem, ale jak na razie nie było to potrzebne. Z czasem myślę, że się przyda :D Wyjaśnienie: cel główny to 30/30 bez przerw, cele pośrednie np.: ćwiczenie przez 7 dni z rzędu, 10, 14... Można nagradzać się za każdy dzień, wszystko będzie dobre, jeśli tylko da nam efekt, czyli wytrwałość ;) Pozytywne nastawienie jest automatycznie związane z tym system nagród, ale dodatkowo trzeba zrozumieć, że ćwiczenia to nie jest przymus czy kara, a ich wykonanie to wielki cud i osiągnięcie i należy nam się wieniec z liści laurowych, to nie tak :P To wszystko jest dla zdrowia, dobrego samopoczucia i świetnego wyglądu. Chcę dobrze czuć się w swojej skórze i nie wstydzić za siebie, gdy przyjdzie wbić się w strój kąpielowy z zeszłego roku, więc ćwiczę :) Coraz mniej mi się chce, ale mam cel, więc po zrobieniu połowy planu idę na kebaba, a potem oczywiście go spalę, ćwicząc ze zdwojonym entuzjazmem... :D Rozumiecie?
Dodatkowo:
Wygodny strój do ćwiczeń to podstawa. Można ćwiczyć w legginsach, spodenkach, koszulkach, topach, bokserkach, nago... :P Jak komu wygodnie. Jeśli chodzi o dół, to jak na razie wybieram spodenki lub legginsy, zależy co aktualnie mam świeże i wyprane ;) Jednak jako górę preferuję staniki sportowe. Wygodne, dopasowane do ciała, i najważniejsze - bezszwowe, taka bielizna jest najwygodniejsza i gwarantuje brak otarć, uciskania itp.. Żadnych zapięć, odpinających się ramiączek, wędrujących miseczek, wiecie o co chodzi :) Polecam tym bardziej, że nie jest to jakiś wielki wydatek, koszt zwykłej bluzki. Ja swój kupiłam za 25zł, a na pewno można kupić i tańsze modele.
Mata do ćwiczeń. W porównaniu do stroju sportowego, jest to rzecz jak najbardziej dodatkowa. Ja swoją (jak na zdjęciu) kupiłam dopiero dzisiaj i nie żałuję, ponieważ dużo wygodniej wykonuje się ćwiczenia, szczególnie ABS i inne, które wymagają większego kontaktu z podłogą. Nie można porównać dobrej maty do ręcznika czy koca, ćwiczyłam raz na kocu, to myślałam, że się ugotuję. Jeśli planujesz wykonać cały 30-dniowy plan i więcej, to zdecydowanie polecam zainwestować w taką matę. Ja swoją kupiłam za ok. 50zł, jednak jak zawsze znajdziemy tańsze i droższe modele.
Hmm jeśli coś pominęłam, to i tak na pewno w końcu o tym napiszę, więc nie martwcie się :) Jeśli jeszcze nie zaczęliście swojego własnego planu ćwiczeń, to oczywiście polecam ten, który aktualnie robię:
Level 3 - jeszcze go nie widziałam, więc sobie wygooglujcie jeśli macie ochotę, życzę sobie, żeby kiedyś pojawił się tutaj, na moim blogu i Wam również :) Życzę wspaniałych efektów.
Jak to na wielu blogach urodowych się dzieje, tak i u mnie pojawi się post zakupowy (specjalnie nie używam słowa "haul", bo nie lubię tej mody, jakoś drażni mnie to określenie. Trochę to wygląda jak chwalenie się tym, co się kupiło, ale nie o to tu chodzi (przynajmniej mi :P). Ja osobiście uwielbiam rozpakowywać paczki, oglądać zakupy po powrocie do domu, jak również oglądać to samo na innych blogach. Lubię cieszyć oczy i tyle :) Jeśli nie przepadasz za tego typu postami, to zaraz po tym mam zamiar zmajstrować jakąś recenzję, więc po prostu przewiń dalej ;)
Moje zakupy pochodzą z ostatniego tygodnia i czekają oczywiście na swoją kolej na blogu, ale pokazuję je Wam, bo może jesteście czymś szczególnie zainteresowani i chcielibyście o czymś przeczytać w pierwszej kolejności :)
1. Alterra pomadka rumiankowa - również bardzo mi się podoba, mogłaby tylko lepiej pachnieć.
2. TOŁPA Maska-peeling-żel 4 w 1 - jedną już robiłam, jest świetna!
3. Dermo Minerały Trądzik - jeszcze nie testowałam.
4. Ava maseczka karotenowa - do cery wrażliwej? Nie bardzo :/
5. Marilou BIO balsam do ust
- zapach nie przypomina czekolady takiej jaką sobie wyobrażałam, jeśli
już to taką czekoladę z pikantną nutką i pomarańczą, typowo zimowy
zapach. Jednak mniam mniam.
6. Carex żel do rąk - uwielbiam mieć czyste ręce. Studia pielęgniarskie mnie tego nauczyły :P
7. Perfecta SPA Zabieg do stóp - bardzo przyjemny i na pewno do niego wrócę.
8. Perfecta Peeling cukrowy - chyba moje trzecie opakowanie i KWC jak do tej pory w "dziedzinie" peelingów do ciała.
9. Ava Organiczny certyfikowany krem z ekstraktem ze świeżego ogórka
- jedyny krem, jaki znalazłam w Naturze z NAPRAWDĘ naturalnym składem.
Wszelkie "ekologiczne" masówki niech się schowają. Jak na razie nie
uczulił mnie. Jest kilka wersji tego kremu, zależnie od grupy wiekowej,
najniższa 20+, a najwyższa chyba 50+? Cena bardzo w porządku jak na taki
skład, ok. 30zł.
10. BeBeauty (Biedronka) Zmywacz do paznokci z pompką - sam zmywacz jak to zmywacz, zmywa bardzo dobrze, zapach zmywaczowy. Jednak pompka to mój hit, uwielbiam takie rozwiązanie.
11. Essence Koronkowe naklejki na paznokcie - BARDZO mnie ciekawią, ale mam zamiar użyć ich w mani dopiero na weekend.
12. Essence Papierowy pilnik 2 in 1
- niezbyt wiem, o co chodzi z tym 2 w 1, bo nie ma żadnej informacji na
ten temat, a obie strony pilnika wg mnie niewiele się różnią. Piłuje
super szybko, trzeba uważać, ale tego szukałam. (w oczekiwaniu na
szklany pilnik...)
13. Catrice Lakier do paznokci 060 Bloody Mary To Go - kiedy nie jestem w Naturze, muszę kupić lakier Catrice. Są śliczne, dobrze kryją i trwałość jest nawet, nawet.
14. Floslek Żel ze świetlikiem lekarskim i chabrem bławatkiem
- podoba mi się, że żel można stosować nie tylko pod oczy, ale i na
powieki. Do oczu zmęczonych pracą przy komputerze, więc coś dla mnie.
Jak na razie podoba mi się, ale czuję mocne pieczenie po jego użyciu,
czytałam o efekcie chłodzenia, a nie pieczenia i zastanawiam się czy tak
ma być? Pieczenie pod okiem i nad nim, może spróbuję nałożyć go gdzieś
na ciało.
15. Alterra Brzoskwiniowy krem brązujący na dzień cera mieszana i normalna
- przede wszystkim dlaczego producent określa krem jako brązujący? To
nieprawda, to krem TONUJĄCY. Przeczytałam o tym na wizażu, dlatego go
kupiłam, żeby używać na zmianę z podkładem. Wydaje się ciemny, ale
ładnie dostosowuje się do skóry i jak na krem tonujący, krycie ma
niezłe.
16. Alterra Olejek antycellulitowy
- jak na razie stosowałam go na włosy i ten zapach jest boski...
Orzeźwiający, cytrusowy, używanie to przyjemność. Na ciało też na pewno
będzie świetny, czuję to! We właściwości antycellulitowe nie wierzę,
ćwiczenia i dieta owszem.
Skład każdego produktu kosmetycznego musi być, wg prawa Uni
Europejskiej, zadeklarowany w nazewnictwie INCI (International
Nomenclature of Cosmetic Ingredients).
Deklaracja ta musi znajdować się na opakowaniu produktu lub na ulotce
dołączonej do kosmetyku, gdy opakowanie jest za małe.
Nazewnictwo to jest międzynarodowe. Dopiero w 1997 roku została
ustalona przez Unię Europejską dokładna lista składników,
które muszą być one wypisane w kolejności ilościowo malejącej. Odszyfrowanie deklaracji składu kosmetyków jest ważne nie tylko ze względu na zdrowie, ale także wówczas, gdy chcemy używać
produktów naturalnych nie tylko z nazwy.
Niestety nazewnictwo INCI jest dosyć skomplikowane do rozszyfrowania dla każdego z nas (konsumenta).
Dlatego postanowiłam stworzyć małą bazę składników, którą będę z czasem rozszerzać. Jest tego MNÓSTWO, dlatego cierpliwości, polecam częste zaglądanie po aktualizacje :))
A teraz krótki wstęp do analizy składów dla amatorów - takich jak ja. Nie skończyłam studiów kierunkowych, a całą moją wiedzę stanowią informacje czerpane z Internetu, dlatego nie mogą stanowić "prawdy prawdziwej", a jedynie wskazówkę :)
Dla wielu z nas składy kosmetyków to coś, o czym wszyscy mówią i zwracają na to uwagę, ale nie do końca wiadomo, czego tam właściwie szukać i JAK TO CZYTAĆ.
Przykład: Szukamy kremu, który nawilży naszą skórę i pozostawi ją gładką - zazwyczaj oceniamy krem po opakowaniu i opisie od producenta czy opiniach innych osób, bo w sumie jak inaczej? Rzadko kiedy otrzymamy próbkę, zresztą nie spotkałam się jeszcze z próbką np. kremu Nivea czy Garnier, chyba że w jakiejś kobiecej gazecie :P Weźmy więc na tapetę legendarny krem Nivea w granatowej puszeczce :)
Losowa opinia z KWC (nie biorę pozytywnej z wiadomych względów):
2012-02-17 16:13:11
Dobry, ale...
Krem używam tylko i wyłącznie zimną
na moje szorstkie, spierzchnięte dłonie, które wołają o pomoc.
Nivea używam na noc dlatego, że krem zdecydowanie strasznie długo się
wchłania, szczególnie jak da się większa warstwę, klei się. Dobrze
nawilża, ale nie jest to jakieś spektakularne nawilżenie, bo rano dłonie
i tak nie są w 100% nawilżone.
W większości opinii, również w tych z 5 gwiazdkami i KWC, przewija się na zmianę: "dziwna konsystencja, ciężki, powoli się wchłania, ciężko się rozprowadza, zapycha".
Kolejny dzień ćwiczeń za mną :)) Dzisiaj było trochę ciężko, bo zwykle ćwiczę koło 19, a dzisiaj przyjechałam na weekend do domu i dopiero koło 22 zabrałam się za trening. Ciało niestety było już zmęczone i nie dawało wycisnąć z niego 100%, ale nie będę z tego powodu opuszczać jednego dnia i psuć swojego planu, prawda?
Uznałam też, że wrzucę recenzję kremu/balsamu, który wspomaga mi w ćwiczeniach. Powoli kończy mi się pierwszy słoik, więc można już coś o nim powiedzieć. Mianowicie, jest to Tołpa - body pro, Eliminator Rozstępów (PS. w ciąży nie byłam :P, zmiany raczej spowodowane u mnie przez hormony parę lat temu).
Od producenta:
Super-intensywny krem wzmacniający 200ml
PROBLEM:
skóra wrażliwa
widoczne rozstępy
zaburzona elastyczność, sprężystość i spoistość skóry
brak jędrności i osłabiona struktura skóry
POTWIERDZONA EFEKTYWNOŚĆ DZIAŁANIA:
Innowacyjny, hypoalergiczny dermokosmetyk redukujący widoczność
rozstępów i zapobiegający powstawaniu nowych. Dzięki super-intensywnej
formule rozjaśnia już istniejące zmiany minimalizując ich widoczność.
Wzmacnia strukturę skóry, podnosi jej odporność i spoistość. Wzmacnia
włókna kolagenu i elastyny zwiększając plastyczność i wytrzymałość skóry
na rozciąganie. Silnie wygładza, odżywia i ujędrnia oraz intensywnie
wzmacnia tkanki. Rozstępy stają się węższe, ich
kolor upodabnia się do
otaczającej skóry.
Dermokosmetyk otrzymał nagrodę miesięcznika Uroda w konkursie "Najlepsze dla Urody 2011".
Co do składu, to tym razem nie będę się wymądrzała, bo na wyszczuplających składnikach się nie znam. Mogę tylko stwierdzić, że nie bez powodu mocne nawilżanie - gliceryna, masło sheai ekstrakt z borowiny wysoko w składzie. Sporo innych naturalnych ekstraktów, ale już za zapachem... Sporo też i niepotrzebnych dodatków, jak na taką cenę, wolałabym coś z mniejszą ilością chemii, ale do tej pory wcierałam i tyłek mi nie odpadł. A szkoda :D
Cena: Nie pamiętam ile dokładnie kosztował, ale do najtańszych kosmetyków, jakie kupiłam, nie należał. Ok. 45zł/200ml. Kierowałam się jednak tym, że to nie balsam, a dermokosmetyk, który ma zrobić ze skórą coś więcej.
Moje wrażenia:
Mam mieszane uczucia. Producent zaleca 8 tygodni kuracji, ale jednym słoikiem na pewno tego nie dokonamy, chyba że będziemy smarować np. tylko jeden pośladek :DStosuję ten krem jakieś 2 tygodnie i została mi pewnie raptem 1/4 opakowania. Nie lubię sobie żałować, ale i nie smarowałam całego ciała. Zresztą... Poczytajcie dalej :)
W marcu (do 31.03) można skorzystać z fajnego rabatu - 20% na wybrany kosmetyk z listy:
Produkty objęte rabatem:
Alterra Aloes krem na dzien c.sucha i wraz. 50ml
Alterra Aloes maseczka nawil c.sucha i wraz2x7,5ml
Alterra Brzoskwinia kr brąz c.norm-miesz dzien50ml
Alterra Chusteczki do demakijazu 25 szt
Alterra Dzika Róza Krem do mycia twarzy 125ml
Alterra Dzika Róza Krem p-zm na dzień 50ml
Alterra Dzika Róza Krem p-zm na noc 50ml
Alterra Dzika Róza krem p-zm pod oczy 15ml
Alterra krem do twarzy cera wrażliwa bezzapach50ml
Alterra Orchidea Ampułki p-zm 5x1ml
Alterra Orchidea kapsułki p-zm 7 x 0,38ml
Alterra Orchidea krem p-zm na dzien 50ml
Alterra Orchidea krem p-zm na noc 50ml
Alterra Orchidea krem p-zm pod oczy 15ml
Alterra Orchidea maseczka p-zm 2x7,5ml
Alterra Orchidea mleczko p-zm oczyszczające 150ml
Alterra Orchidea tonik p-zm 150ml
Alterra rumiankowa pomadka do ust 4,8g
Zniżkę uzyskamy, pokazując kupon lub podając kod z kuponu przy kasie. Jutro mam zamiar chyba wykorzystać tę okazję na krem brązujący do twarzy, ale najpierw upewnię się jeszcze na KWC :)) Szkoda, że kupon nie obejmuje olejków, ale wiadomo... Byłoby zbyt pięknie!
Dzisiaj Dzień Kobiet, więc dla wszystkich czytelniczek najlepsze życzenia... Abyście zawsze czuły się dobrze w swojej skórze i kochały siebie, bo to jest najważniejsze. Jeśli lubisz siebie w całości, cały świat to zauważy :* Dzisiaj cała Warszawa w tulipanach... Mojego TŻa nie ma w mieście, musiałam sama sprawić sobie drobny prezent, bo nie byłabym sobą :P Odwiedziłam Rossmana (nie robiłam zdjęć, bo teraz jest słabe światło i niestety wychodzą kiepsko):
Kupiłam pomadkę Alterra z rumiankiem, ma super skład! Nie rozumiem powszechnego zachwytu nad Carmex'em, składy są kiepskie, a cena to 8,49 w Rossmanie. Za parę złotych mniej mamy naturalne składniki, a nie Benzophenone-3, wazelina, parafina, i inne zapychacze, których nie pamiętam, bo szybko odłożyłam opakowanie z powrotem na półkę. Za co tu płacić, ja się pytam? I w jaki sposób taki produkt ma nam wyleczyć popękane usta?
Kolejna jest maseczka tołpa. Mam balsam na rozstępy, o którym wspominałam wcześniej i chociaż z rozstępami nie robi chyba nic (nie liczyłam na to, chociaż tani nie był... no, może trochę liczyłam :P), ale świetnie nawilża, dlatego coraz bardziej lubię tę firmę, a przynajmniej jestem jej bardzo ciekawa. Maseczka 4 w 1, ściągająca (ale nie ściągana typu peel-off, żeby nikt się nie pomylił).
Na koniec maseczka karotenowa. Nie jest jakaś super bogata, ale co do maseczek, to nie jestem zbyt wymagająca. Poza tym nie ma co popadać w skrajności z tymi składami, bo w końcu niewiele by mi w sklepach zostało :P Poza tym od prawdziwego dbania o buźkę mam sera i kremy, maska przynajmniej dla mnie bardziej służy jako relaksujący zabieg, poprawiający humor ;)
Jutro zaliczenie, więc niestety znowu kończę, nie pisząc w sumie nic sensownego. Kawka, coś na ząb i do nauki!!! :(
Oto moja kolacja na dziś - serek wiejski + banany. Pychota, polecam. Naprawdę dużo energii przyda się po treningu, na długi wieczór z podstawami pielęgniarstwa... Trzymajcie się :)
Piszę tylko post, żeby zachować ciągłość, ale niestety nie mam w tej chwili czasu rozpisywać się więcej. W piątek mam zaliczenie na moich studiach i wiadomo... Blog to przyjemność, ale są rzeczy ważne i ważniejsze :)
Właśnie jestem po ćwiczeniach, zgodnie z filmikiem w TYM POŚCIE.
Trzymam się tego zestawu ćwiczeń, bo mojemu ciału chyba nawet pasuje. Po wszystkim nie padam na twarz, więc się nie zniechęcam wizją jutrzejszego dnia z zakwasami i kolejnym morderczym treningiem, ale jestem też spocona i rozgrzana - tak ma być! :) Dzisiaj miałam trochę obolałe ramiona, poza tym nie mam większych problemów, w czasie ćwiczeń czuję coraz bardziej pracę poszczególnych mięśni i cieszy mnie to, bo to dowód na to, że jeszcze je mam i będą silniejsze hehe :)) Myślę, że gdzieś w połowie planu dorzucę sobie jakieś ćwiczenia na
pośladki, bo tego mi jednak brakuje :) Jak już jestem taka rozgrzana, to
parę minutek więcej nie robi mi różnicy.
Czy stosuję jakąś dietę? Nie, nie przepadam za narzuconymi z góry przepisami na posiłki typu śniadanie: 2 kromki chleba razowego posmarowanego... bla, bla. Jak wstaję, to zwykle nie mam ochoty na to, co planowałam zjeść poprzedniego dnia :P ALE z większą uwagą dobieram teraz jedzonko i chociaż ostatnie zakupy nie składały się z samej "zieleniny", to ominęłam regał z tym wszystkim, co jest taaakie dobre :D Ciasteczka, cukiereczki, chipsy... Na pewno całkowicie z tego nie zrezygnuję, no bo jak! I po co? :) Ale postaram się trzymać żelaznej zasady - dobre rzeczy owszem, ale: nie codziennie, nie na wieczór i nie wciągać całego opakowania na raz :P I najważniejsze - picie wody, chociaż na razie tego nie robię, bo muszę kupić sobie zapas. Chyba tyle moich małych-wielkich zmian :) Piramida zdrowego żywienia, bleee. Do znudzenia w szkole, na ulotkach i w mediach, jednak nie bez powodu...
Na wstępie napiszę, że dzień drugi mojego 30-dniowego planu zaliczony :) Troszkę mam zakwasiki w ramionach, ale byłam dziś w Biedronce i zrobiłam trochę zapasów do lodówki, trochę się nadźwigałam do tramwaju i z tramwaju do mieszkania... Ale jeść się chce :D W czasie ćwiczeń zaczynam też czuć, że mam łydki... Mam już 2 towarzyszki niedoli w ćwiczeniach (trzymam kciuki!), więc pozdrawiam serdecznie: did oraz S.Laura.Victor.Make.Up i zapraszam do dołączania do naszej małej grupy wsparcia :) Być może zrobię akcję na wzór włosowych historii dotyczącą naszych wiosennych "porządków"? :)
Pierwszy post z filmikiem na początek jest TUTAJ, myślę że z czasem rozwinę temat, jak się bardziej wkręcę :) Oby!
Co do Biedronki - wczoraj żaliłam się Wam, że nie było w tej, do której chodzę, tych glinkowych maseczek z gazetki. Dziś poszłam po spożywcze zakupy, a tu... Cały karton maseczek :D Wzięłam 2, oczywiście swoim zwyczajem miałam ochotę kupić więcej na zapas, ale na początek wolałam nie szaleć. 4zł to ani dużo, ani mało, ale na zapasy w ciemno było mi szkoda :P Teraz jednak wiem, że śmiało mogłam wziąć więcej, bo bardzo mi się spodobały (a raczej spodobała, bo testowałam dzisiaj na razie jedną z nich).
Kupiłam dwie maski: na trądzik oraz odżywczo-oczyszczającą, tę drugą wybrałam na dzisiejszy wieczór. Miałam ochotę dzisiaj zrobić sobie peeling enzymatyczny, więc uznałam, że skóra lepiej przyjmie odżywczą wersję glinki, która i tak jest dość agresywna. Kto stosował, ten wie, skorupka-paraliż twarzy i jej zmywanie nie należą do atutów glinek, ale... Chcemy być piękne, to się trochę pomęczmy :)
Moje wrażenia:
Wyrzuciłam tę część opakowania, na której znajdowały się obietnice producenta, mój błąd, bo nie mogę ich teraz skonfrontować z rzeczywistością :P Skupię się więc na działaniu z nazwy, czyli odżywczo-oczyszczającym oraz na składzie, myślę że nie wyjdzie to wcale gorzej :)
O, dopiero na zdjęciu zauważyłam, że z przodu opakowania mamy 3 główne funkcje naszej maseczki :D
W tym poście będzie o dbaniu o ciało, ale nie dzięki kosmetykom, a... ćwiczeniom. Tak, tak, wiosna się zbliża, to i motywacja rośnie, powoli będziemy zrzucać grube kurtki, szaliki i kozaki :)
W zamiarach mam wprowadzenie joggingu do mojego planu dnia, ewentualnie kilka razy w tygodniu. Na razie jednak pogoda jest w kratkę, więc nie biegam, żeby się nie zniechęcać i nie tracić zbyt wcześnie zapału. Buszując w sieci, znalazłam jednak coś, co pomoże mi (mam nadzieję) w 30 dni wzmocnić ciało, podbudować kondycję i przygotować się do przywitania z adidaskami i parkiem :) A dzielę się tym z Wami po to, żeby zbyt łatwo nie odpuścić. Wiadomo, gdy już się pochwalimy przed kimś naszym postanowieniem, to trochę trudniej, no i przede wszystkim głupio jest tak po prostu dać sobie spokój i przyznać się publicznie do porażki.
A oto plan ćwiczeń na 30, no już 29, moich przyszłych dni. Wrrrr :D
Jillian Michaels 30 Day Shred: Level 1 Ćwiczenia kardio, siłowe i absy, w formie treningu interwałowego, spalanie kalorii aż miło. Zobaczymy :)
Planowany czas ukończenia to 2.04, jeśli dobrze policzyłam, bo z tym to już u mnie bywa różnie :P
Jako dodatkową pomoc na newralgiczne partie mojego ciała (biodra, uda), mam balsam TOŁPA, który używam już jakiś tydzień rano i wieczorem, ale na razie szału nie ma, więc potraktuję go jako dodatek do ćwiczeń. Taki duet musi działać!
Gdy osiągnę denko, na pewno pojawi się recenzja. Niektórzy pomyślą, po co mi w wieku ~20 lat "eliminator rozstępów", na dodatek przeznaczony dla kobiet w ciąży. Przez ostatnich 19 lat nie ważyłam więcej niż 50kg, ostatnio wskoczyły mi 2kg, które już się mnie trzymają, trudno :P Wzrost mam przeciętny, bo 162cm. Młoda jestem, dzieci nie rodziłam. Przypisuję to zmianom hormonalnym okresu dojrzewania, bo mniej więcej wtedy (14? 15 lat?) zaobserwowałam pierwsze kreseczki. W sumie nie przejmuję się nimi, ale jeśli coś miałoby pomóc choć troszkę je zredukować czy ukryć, to jestem ZA :) A że preparat dla kobiet w ciąży, to ile w tym marketingu, a ile prawdy to nie wiem, być może składniki są bardziej skoncentrowane, chociaż na wyszczuplających składach się nie znam :) Nie patrzę na takie zalecenia producenta, tak samo jak powinno się traktować z rezerwą ograniczenia wiekowe co do kremów itp. Skoro mam skórę jak 30-stka, a mam 42 lata, to dlaczego miałabym nie używać "słabszych" kremów, odpowiadających wiekowi mojej skóry? Dlatego jeśli mam dany problem, to czemu mam nie próbować kosmetyków, które są dla nich dedykowane :)
No nic, trzymajcie kciuki, żeby wystarczyło mi motywacji na tych 30 dni, bo niby 30min ćwiczeń, jednak czuć zmęczenie i pot :D Mam też cichą nadzieję, że te ćwiczenia nie znudzą mi się po tygodniu, bo to też w sumie możliwe, codziennie słuchać tego samego i robić to samo.
Mimo to, polecam każdemu, jeśli jeszcze nie ćwiczy, zacząć zażywać ruchu. Po wszystkim jestem zmęczona, ale i dumna z siebie :))
Dzisiaj trochę bardziej rozbudowana notka, bo parę dni nie pisałam :)
Na jednym z blogów wyczytałam o akcji "Być kobietą" w Biedronkach, czyli o paru ciekawych kosmetykowych promocjach. Tutaj macie ulotkę z pełną ofertą, która trwa od 29.02 do 13.03.2012, jeśli nie podano przy którymś kosmetyku inaczej: http://gazetka.biedronka.pl/g8,byc_kobieta.html
Osobiście chciałam dostać maseczki Dermo Minerały za 3,99zł, które mnie zaciekawiły i zestaw Eveline - puder, tusz i odżywka do paznokci, akurat ta 8 w 1, którą mam na swojej Wish List. Na miejscu maseczek nie znalazłam, na szczęście zestawy były i to 2 warianty, drugi zawierał podkład, kredkę i tusz. Zastanawiałam się jeszcze nad żelami pod prysznic Apart i masłami do ciały BeBeauty Spa, kręcą mnie takie egzotyczne serie. Uznałam jednak, że mam jeszcze czym się myć i smarować :D, więc uznałam, że zapasów robić nie będę.
Koszt takiego zestawu to 19,99zł, myślę że to bardzo fajna promocja. Niedawno kupiłam sobie nowy tusz z Maybelline (właśnie, muszę Wam go pokazać), który wiele z Was pewnie już zna - Volum' Express One by One. Jest genialny :)) Ale o tym w innej notce.
Puder otworzyłam jedynie dla sprawdzenia koloru, tak samo maskarę, bo byłam ciekawa szczoteczki. Akurat ten zapas przyda mi się, jak będę u TŻa.
No i najważniejsze, odżywka. Tyle się naczytałam zachwytów nad nią, że też muszę spróbować. Pomalowałam nią paznokcie dzisiaj, moje pierwsze wrażenia? Już jedna wartswa sprawia, że paznokcie są twardsze. Zapewne ma to chronić przed złamaniem i uszkodzeniami mechanicznymi na co dzień. Moje paznokcie jednak potrzebują dłuższej kuracji i wtedy stwierdzę, czy to był dobry wybór. Na razie mam na koncie już jeden złamany paznokieć z tą odżywką... podczas składania swetra :D
To niestety wina mojej płytki osłabionej przez metalowy pilnik. Kolejna pozycja na Wish List ... szklany pilnik. Czy znacie dobre, nie kosmicznie drogie szklane pilniki? Nie chcę tych z naklejaną warstwą ścierną, miałam już taki i nie polecam. Kosztował poniżej 10zł i stwierdzam, że to badziew i jeśli już naprawdę szkoda nam kasy, to 100 razy lepiej kupić pilnik papierowy. Te tanie "cuda" szybko się ścierają i nadają się do wyrzucenia.