piątek, 6 kwietnia 2012

Całuśne zestawienie :) Marilou BIO, Alterra i Nori Care

Pogoda nas nie rozpieszcza jak na razie - wiatr, deszcz i ogólnie chłodek sprawiają, że usta wołają o ochronę i dodatkowe nawilżenie. Z pomocą oczywiście przychodzą nam wszelkie pomadki i smarowidła :)

Na wstępie muszę napisać, że nie uległam i nie ulegnę powszechnej modzie na Carmex'y. Dlaczego? Ponieważ mają fatalne składy, nie chcę nakładać na usta chemii i wierzyć, że je naprawi. Wierzę w moc naturalnych składników, szczególnie w masełka i olejki naturalne, jeśli chodzi o nawilżanie i pomaganie spierzchniętym ustom. Odrzucam tu produkty ropopochodne i inne specyfiki działające jedynie doraźnie. Nie rozumiem więc tej fascynacji, tym bardziej, że produkty z dużo przyjemniejszym składem są tańsze od tych "cudów"... Płacimy za reklamę, nic nowego. Raczej nie ma co się spodziewać cudów, chyba że ktoś lubi efekt placebo. PS. Jeszcze raz - nie miałam tego balsamu i mieć nie będę. Skład moim zdaniem nie obiecuje niczego.

www.mycarmex.com


Koniec smutów, teraz już tylko uśmiech i moje 3 mazidełka, których używam dość regularnie, na zmianę :) Każde z nich jest dobre na swój sposób, jednak tylko jedno zasługuje na otrzymanie ode mnie piąteczki, no z minusikiem.


Pierwsze to mazidełko firmy Marilou, zakupione w stacjonarnej siedzibie sklepu shea.pl.

Cena: 15,99zł/5ml

Od producenta: Balsam do ust Marilou Bio o smaku czekoladowym intensywnie nawilża, zostawia przyjemny smak na ustach, sprawia prawdziwą przyjemność.
Marilou Bio to duża rozkosz w przystępnej cenie.

Główne atuty: shea butter/ masło karite: działanie nawilżające i wygładzające,  wosk: daje całkowitą ochronę, olej słonecznikowy: działanie nawilżające i kojące.

Atuty wizualne: piękne opakowanie, praktyczne w użyciu.
Bezpieczny dla zdrowia (Certyfikat Ecocert).

Sposób użycia:
Najlepiej aplikować na usta specjalnym pędzelkiem, ostatecznie czystym koniuszkiem palca. Marilou Bio to prawdziwa przyjemnść.


Skład jak najbardziej, bardzo przyjemny, a składniki wymieniane przez producenta jako główne faktycznie są bazowymi składnikami produktu.

Opakowanie: Faktycznie bardzo ładne, praktyczne już mniej. Słoiczek jest plastikowy, półprzezroczysty ("mleczny"), zakrętka łatwo się zakręca. Po jakimś miesiącu używania napisy się troszkę pościerały, ale jeszcze są czytelne.

Zapach: Niestety, ale obok prawdziwej, typowej czekolady to ten balsam nie leżał, już bliżej mu do jakichś przypraw korzennych, goździków, kakao, ostatecznie jakiejś gorzkiej czekolada, nie mogę znaleźć dobrego porówniania. No nie wiem, zapachem trochę się zawiodłam. Szczerze mówiąc, to jest i tak śliczny, słodki, ale spodziewałam się prawdziwego czekoladowego aromatu.

Kolor: W słoiczku wydaje się biały/mleczny, ale po nałożeniu na usta jest bezbarwny, jak wazelina.

Nakładanie: Tutaj zaczynają się schody, ponieważ balsam to wcale nie balsam, a dość twardy wosk. Trzymany w cieple lekko się topi, ale nie o to mi chodziło, szczególnie kupując balsam w słoiczku. Przechowywany normalnie, w koszyczku z rozmaitościami na szafce nocnej, jest twardy i pomagam sobie wierzchem paznokcia, by nabrać balsamu jak masła za pomocą noża. Nie jest to zbyt higieniczne, wiem, dlatego używam tego produktu tylko w domu. Być może stosowanie pędzelka, jak radzi producent, rozwiązałoby problem, ALE... Bez przesady :D Na ustach topi się, chociaż nie jest to "ślizganie się", a raczej rozcieranie. Usta nie błyszczą się zbyt mocno, są dobrze natłuszczone i czuć gęstą warstwę przy nałożeniu większej ilości.

Działanie: Balsam spełnia swoje zadanie znakomicie - mocno nawilża i koi. Niestety dość szybko się go "zjada", na dodatek smak jest taki sobie, trochę jak mydło :P Dobrze, że lubię się często smarować takimi specyfikami, dlatego siedząc blisko szafki, sięgam po balsam pewnie kilka razy na godzinę, nawet jeśli nie do końca się starł - chyba dla samej przyjemności smarowania się. Fakt, to chyba uzależnia!

Ocena: 3/5


 Naprawdę, chciałabym mu wystawić chociaż 4, ale ze względu na cenę nie zasługuje na tak dobrą ocenę. 16zł to dla mnie sporo, jak za taki produkt, więc pomimo fajnego składu, ślicznego zapachu i uroczego opakowania, używanie go nie jest tyle warte. Gdyby ten kosmetyk faktycznie bardziej przypominał balsam niż wosk, to byłoby super.



_________________________________________________________

 Alterra - Pomadka Rumiankowa

Od producenta: Pielęgnacyjna pomadka do ust pozbawiona jest syntetycznych środków konserwujących, nie zawiera również sztucznych barwników i środków zapachowych. Pomadka zawiera między innymi olejek kokosowy, olejek jojoba, witaminę E, ekstrakt z rumianku. 

Cena: Około 6zł, teraz jest chyba nawet w Rossmannie w promocji za 4,59zł, polecam skorzystać, bo warto :)

Opakowanie: Estetyczne, oczywiście nie zrobiłam zdjęcia samego opakowania i sztyftu, więc musicie mi wierzyć na słowo lub po prostu szybciutko wygooglować :) Jednak opakowanie jest porządne, nie otwiera się przypadkiem, upadków (jeszcze) nie zaliczyło, ale myślę, że spokojnie powinno wiele wytrzymać. Nie zacina się.


Zapach: Tym razem tutaj będzie minus i to spory. Z nazwy jest to pomadka rumiankowa i spodziewałam się mniej więcej zapachu przypominającego rumianek, jakiegokolwiek zapachu lub nawet jego braku. Niestety, zapach tej pomadki do przyjemnych nie należy, jest podobny do takich super tanich pomadek w przezroczystych opakowaniach. Na szczęście chwilę po nałożeniu przestaję zwracać na niego uwagę, nos się przyzwyczaja. Zresztą działanie wynagradza to małe cierpienie :)

Kolor: Nie mam zdjęcia sztyftu, już pisałam o tym, wybaczcie! Sztyft jest barwy lekko żółtawej, na ustach jest bezbarwny.


Nakładanie: Pięknie ślizga się po ustach, nie ma problemu nawet przy bardzo suchych i zniszczonych wargach. Nie zjemy jej zbyt szybko - nie jest to smakołyk ;) Po posmarowaniu nie ma znowu tej palącej potrzeby "dokładki" za pół godziny, efekty trwają dość długo, a poprawki nie muszą obejmować nakładania 10 warstw, bo poprzednia aplikacja już nawilżyła usta dość nieźle. Pomadka nie daje nadmiernego błyszczenia ust, efekt jest raczej satynowy (przy kilku maźnięciach).


Działanie: O tak, to jest prawdziwe nawilżenie i naprawianie ust. Lekarstwo na wszystko i ochrona przed zimnem, wiatrem, przesuszeniem. Potrzebujesz posmarować czymś usta, bo nie wytrzymasz dłużej tego uczucia pieczenia, wysuszenia... Za niewielką cenę dostajemy produkt, który naprawdę działa. Systematycznie (codziennie po kilka razy) stosowana, ładnie wygładza i zmiękcza usta. Nawet przerwy w stosowaniu nie powodują nadmiernego przesuszenia, usta faktycznie są nawilżone, a nie tylko przyzwyczajają się do natłuszczenia.


Moja ocena: 4/5    
  
Jeśli nie zależy Ci na zapachu pomadki, to śmiało możesz podwyższyć ocenę do 5. Ja niestety jestem wrażliwa na tym punkcie i lubię ładne zapaszki. Jednak działaniu nie mam nic do zarzucenia, na dodatek skład za tę cenę jest świetny. Nie mogę się tylko nadziwić, że nawet bezzapachowy krem z Alterry ma jednak delikatny zapach, a pomadka rumiankowa pachnie nieciekawie! :)
_________________________________________________________

Jak się domyślacie, oto zwycięzca tego porównania - pomadka Noni Care, kupiona w Rossmannie.

Od producenta: Ochronna pomadka truskawkowa Noni Care dzięki wysokiej zawartości składników pochodzenia naturalnego posiada właściwości ochronne i nawilżające.

Wysoka zawartość ekstraktów z owoców noni i liści aloesu powoduje właściwe nawilżenie i regenerację czerwieni wargowej podczas gdy substancje tłuszczowe pochodzenia naturalnego takie jak masło Shea, masło kakaowe i olej kokosowy doskonale chronią usta przed niekorzystnym działaniem mrozu, a także promieniowaniem UV.

Dzięki specjalnej formule pomadka dodaje wargom blasku i świeżości.

Cena: Nie pamiętam, znalazłam ją w internecie za 5,60zł, ale chyba dałam za nią więcej.


Opakowanie: Również bardzo ładne, dobrze opisane. Solidne jak w przypadku Alterry, tutaj za to bardziej podobają mi się kolory. Nie zacina się.

Zapach: Zapach bardzo owocowo-truskawkowy, wyobrażam sobie koktajl truskawkowy z lodem :) Śliczny, aż chce się smarować, zjadać również, bo smak jest dość słodki :D

Kolor: To duży plus (dla innych może być minusem), ponieważ pomadka jest czerwona, z malutkimi drobinkami. Nie są one w typie brokatu, są bardzo drobne i nie wędrują potem po buzi. Na ustach pomadka daje efekt mokrego błyszczyka, nadaje też ustom koralową barwę, trzeba uważać z ilością, jeśli ktoś nie lubi ;) Jak dla mnie to świetna właściwość.

Nakładanie: Tak jak w przypadku Alterry, Noni też ładnie się smaruje, jednak ze względu na kolorek trzeba troszkę uważniej ją nakładać. Nie ma to jednak wpływu na jej działanie na skórę ust.
Działanie: Działanie jest bez zarzutu - nawilża świetnie i daje tłustego efektu. Bardzo mi się to podoba, bo osobiście wolę taki błyszczykowy efekt. Na szczęście tutaj też nie trzeba robić poprawek zbyt często, no chyba, że wcześniej po prostu wszystko zliżemy... :P



Jak widać, można trochę wyjechać poza kontur ust, ale wykadrowane zdjęcie wyjątkowo to uwydatniło. Normalnie nie jest to widoczne, bo kolor nie jest mocny, chyba że wysmarujemy od razu pół pomadki na raz :)) Efekt jest naturalny i na co dzień jest w sam raz szczególnie, gdy ktoś nie przepada za szminkami tak jak ja, a błyszczyki nie nawilżają dostatecznie.

Moja ocena: 5/5
 Czasem małym minusem może być właśnie ten kolor, ale dla mnie na wiosnę jest super :) Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że nie każdemu będzie pasował. Osobiście szukam jeszcze połączenia bezbarwnej Alterry z tą ślicznie pachnącą Nori Care, wtedy to już w ogóle będzie 6!

A Wy macie swoją ulubioną pomadkę/balsam do ust? A może próbowałyście którejś z wymienionych? Chętnie też poznam opinie nt. Carmex'u :)

7 komentarzy:

Monia pisze...

a ja lubię Carmex, kiedyś miałam w słoiczku, teraz kończę ten w tubce :)

kleopatre pisze...

A mnie skusila ta z Alterry:)

b e a t r i c e pisze...

bardzo mi się tu podoba, fajny blog i ciekawe wpisy, ten np bardzo pomocny :) a nóż widelec u mnie też Ci się spodoba. Oby :) pozdrawiam!

pieknaodzawsze pisze...

@ Monia - no widzisz, Tobie się podoba :) może kiedyś z ciekawości kupię, ale na pewno nie w słoiczku, bo nie chcę jednak takiego "grzebania" :P

pieknaodzawsze pisze...

@ kleopatra - polecam jak najbardziej za działanie :)

pieknaodzawsze pisze...

@ beatrice - a dziękuję, dziękuję za miłe słowa :) z chęcią Cię odwiedzę.

Meganica713 pisze...

ja też jestem zadowolona z Carmexu, ale zauważyłam niestety, że moje usta są od niego "uzależnione". bez carmexu - wiór:(

Prześlij komentarz

Na ewentualne pytania odpowiadam w poście, w którym je zadano :) Dziękuję za każdy komentarz, lubię je czytać i widzieć Wasze zainteresowanie.
Poza tym...
"Za każdym nickiem kryje się imię, za imieniem kryje się człowiek, a za każdym człowiekiem - uczucia. Szanujmy się nawzajem w sieci"

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...