czwartek, 20 września 2012

Moja włosowa historia - czas zacząć :)


Moja włosowa historia - pieknaodzawsze

Od ponad pół roku zaczęłam interesować się mocniej moimi włosami. Wciąż ich stan jest daleki od ideału, bo przez większość czasu błądziłam po omacku. Czytałam blogi, przeróżne rady... Unikaj SLS, parabenów, silikonów, parafiny, czytaj składy. Teraz jestem bardziej świadoma i faktycznie niektórych rzeczy unikam, a w przypadku innych nie ma co wpadać w paranoję. Ale najpierw nieco o moich włosach :) Nie mam takich super starych zdjęć, żeby pokazać, jak to okropne były kiedyś moje włosy/fryzura. Nigdy nie miałam jakichś bardzo strasznych kłaczków, ale przechodziły już parę razy rozjaśnianie, dekoloryzację, farbowałam włosy w miarę regularnie już od paru lat. Nie unikałam prostownicy czy suszarki, tej drugiej w sumie nadal nie unikam, bo nie mam zawsze tyle czasu, żeby spokojnie moje włosy wyschły same. Jedyna zmiana, to zimny nawiew. Zajmuje mi to więcej czasu, ale i tak zawsze to jakaś oszczędność ;) Natomiast pielęgnacja zmieniła się znacznie... Rozbudowała się i nie jest już taka przypadkowa jak wcześniej. Mimo to, eksperymentuję - były drożdże, pokrzywa, "laminowanie" włosów, teraz łykam Merz Special, chociaż nie pokładam zbyt wielkiej nadziei w suplementach. Cały czas uczę się systematyczności, jest to niestety klucz do sukcesu, a ja jestem bardzo niecierpliwa... :P

Małe porównanie

Luty - zdjęcie bezpośrednio przed pierwszym farbowaniem henną
Marzec - po Czerwonej hennie, olejowanie.
Kwiecień - świeżo po farbowaniu chemicznym farbą SYOSS Mix oberżyny i czegoś tam ;) Wyszło pięknie i włosy praktycznie się nie zniszczyły, olejowanie na pewno im bardzo pomogło.
Maj-sierpień - brak zdjęć, ale wciąż olejowanie, w sierpniu dodatkowo doszła sesa, farbowanie henną już 3 razy, ostatni raz w sierpniu Orzechowym brązem.
Wrzesień - ogólnie mam włosy raczej proste, cieniowane końcówki lekko się falują, szczególnie bez suszenia suszarką. Chcę, aby najkrótsze kosmyki doszły do obecnej długości lub chociaż czegoś koło tego, wtedy zetnę je na prosto i będzie łatwiej je okiełznać :) Jeszcze zajmie mi to pewnie drugie pół roku...


Jak się zaczęło?

W styczniu zaczęłam kręcić swoje własne kosmetyki, chociaż już tego nie kontynuuję, bo potrafię znaleźć w sklepach i w internecie przeróżne cudeńka bez bawienia się w odmierzanie i liczenie ilości półproduktów. Co do włosów, na początku zaczęłam od olejowania, pewnie gdzieś w lutym, bo właśnie z lutego mam pierwsze zdjęcie. Na pierwszy ogień poszedł olej kokosowy ze strony zrobsobiekrem.pl . Było to tylko 50g, więc skończyło się po 3-4 użyciach, tym bardziej, że nie oszczędzałam ;) Później postawiłam na olej kokosowy firmy Vatika (powszechnie znany) i nadal jestem mu wierna. Wyczytałam, że przy olejowaniu należy zmienić szampon na delikatniejszy, postawiłam więc na Babydream. Niestety dla mnie ten szampon, tak jak równie polecany żel do higieny intymnej z Rossmana (Facelle), okazały się aż za delikatne. Nie zawsze trzeba unikać SLS, obecnie bardzo sobie chwalę szampon z Fitomedu do włosów suchych, posiada SLS, jednak dość daleko w składzie. Dzięki temu dobrze się pieni i to mi się podoba. Ale o mojej obecnej pielęgnacji napiszę w kolejnym poście :) Nie chcę Was zanudzić.

Co chcę osiągnąć?

Moje włosy już całkiem nieźle błyszczą i gdy zostawię je do wyschnięcia na powietrzu, są cudowne w dotyku. Niestety, suszarka wciąż wyciąga z nich wilgoć... Szukam więc wciąż nawilżenia idealnego. Poza tym, chcę jeszcze zapuszczać włosy, aby je ściąć na prosto. Jakiś rok temu, może mniej, mocno je ścieniowałam u fryzjera i było bardzo fajnie, dopóki nie zaczęły odrastać. Na szczęście najgorszą fazę chyba mam już za sobą, teraz tylko zapuszczam i zapuszczam, i końca nie widać :) Dopiero na zdjęciach zauważyłam, że faktycznie sporo urosły od lutego. A więc w następnym poście postaram się opisać swoją pielęgnację, ogólnie produkty które stosuję.

Podsumowując...

Warto być systematycznym i cierpliwym. W przypadku kosmetyków z lepszymi, bogatszymi składami oraz tych naturalnych i ziołowych, na efekty trzeba niestety poczekać. Bomby silikonowe z drogerii są wspaniałe, ale to tylko chwilowe rozwiązanie. Jeśli chcesz naprawdę wzmocnić swoje włosy - postaw na jakość kosmetyków włosowych (wcale nie oznacza to wysokiej ceny) i zmień niektóre swoje przyzwyczajenia. Rezultaty są warte wysiłku, chociaż ja, moim zdaniem, jestem wciąż gdzieś w połowie drogi, ech :D

A Wy? Dbacie jakoś specjalnie o włosy?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...